Ciężar pracy pogrzebowej



Który to już dzień z rzędu siedzę sam w pustym domu pogrzebowym? Kolejny poranek i kolejny wieczór spędzam w otoczeniu czarnych garniturów, a także sterty dokumentów. Przeszywany jestem pustym wzrokiem będących w chłodni nieboszczyków. Szlag, czasem sobie myślę, że tego to już za wiele.

Zawsze służę moim klientom najlepiej jak potrafię. Otaczam wsparciem i pomocą ludzi przeżywających rodzinne tragedie. Czasem czuję się jak robot, który pewnie stojąc, wykonuje gesty powolnymi ruchami i emanuje profesjonalną postawą

- Oczywiście, że wszystkie Pani życzenia będą spełnione.
- Zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby Pana Tata wyglądał, jak najbardziej naturalnie.
- Tak, to standardowa procedura, pracownik naszej firmy pogrzebowej dokładnie wypoleruje karawan przez pogrzebem.

Czasem myślę o sobie, jak o emocjonalnym robocie muszącym trzymać swoje nerwy na wodzy. Muszę być gotowy na pochłonięcie negatywnych emocji otaczających mnie rodzin, aby mogli wyjść z lepszym samopoczuciem. Wyjście z budynku zakładu pogrzebowego pod koniec dnia zmusza mnie do ponownego procesu resocjalizacji, muszę zintegrować się z otaczającym mnie społeczeństwem. Po tej stronie murów domu pogrzebowego dobrze byłoby się uśmiechać czy żartować.

Zaangażowanie w tą pracę sprawia, że często trzeba samemu sobie przypominać, iż nie jesteś tą osobą, która straciła kogoś bliskiego. Nie Ty to powinieneś przeżywać. Ale to nie jest proste. Nie będzie drugiej szansy pochowania tej samej osoby, zorganizowania jej pogrzebu. Nie można zasnąć, bo człowiek non stop zastanawia się, czy zadbał o każdy szczegół ceremonii pogrzebowej, czy aby na pewno wszystkie jego słowa były odpowiednie, a także czy poświęciło się odpowiednią ilość czasu dla danej rodziny. 

Może zakrawa to o ironię, ale choć nie wiem jak bardzo jestem zmęczony, a także jak duże mam problemy z samym sobą, to czuję, że muszę kontynuować tą pracę. Mam wrażenie, że robię coś szczególnego, że jestem niezbędny dla tych ludzi. Wiem o tym, że moja praca ma sens.
To niesamowite, że możesz przeprowadzić obcych początkowo dla Ciebie ludzi, przez traumę śmierci ich najbliższego członka rodziny. Nieść ich tajemnice rodzinne, uczestniczyć w tym, co jest dla nich tak emocjonalnie intymne.

Coraz bardziej zdaję sobie sprawę, że moja praca, to tak naprawdę moje powołanie. Nie mogę jednak zapomnieć, że to powołanie może odebrać życie osobiste i stabilność psychiczną.